W sierpniu odwołano szefa RDOŚ Jerzego Wertza. Zastąpił go Rafał Rostecki. - Wrócimy do tematu. Ograniczyliśmy rozmiar tej inwestycji. Wierzę, że z dyrektorem Rosteckim będzie możliwy rzeczowy dialog i przejdziemy wreszcie od planów do konkretów - mówi burmistrz Muszyny Jan Golba.
Jeszcze jedna próba przekonania przyrodników do narciarskiej inwestycji odbywa się równocześnie z procesem karnym, w którym o wyrządzenie szkód w przyrodzie oskarżony został Ryszard Florek, sądecki biznesmen gotów wyłożyć grube pieniądze w Siedem Dolin. Przed Temidę doprowadził go były dyrektor RDOŚ Jerzy Wertz.
Poszło o wycinkę drzew i urządzenie toru do zjazdów sankami w lesie koło Muszyny. Tor miał być jedną z atrakcji Siedmiu Dolin. Gmina sprzedała biznesmenowi działkę pod warunkiem realizacji inwestycji w tym miejscu. - Chodzi o wyrządzenie szkody znacznych rozmiarów w świecie roślinnym i zwierzęcym poprzez wykarczowanie 9 hektarów lasu w strefie Natura 2000 i na obszarze parku krajobrazowego. Pisząc akt oskarżenia kierowaliśmy się opinią biegłego - wyjaśnia prokurator Ludwik Huzior, szef prokuratury w Muszynie.
Ryszard Florek nie poczuwa się do winy. - Najpierw pan Wertz złożył na mnie doniesienie do Dyrekcji Lasów Państwowych - mówi. - Tam stwierdzono, że nie zrobiłem nic niezgodnego z gospodarką leśną w tym terenie. Było też doniesienie do Nadzoru Budowlanego. Tam również nikt nie widział podstaw do wszczęcia postępowania. W końcu dopiął swego w prokuraturze.
Przedsiębiorca przekonuje, że wycinka odbyła się zgodnie z pozwoleniami w obrębie dróg leśnych, które zarosły. On je tylko udrożnił, poszerzył. - Po tych drogach zimą ludzie jeżdżą na sankach. Oto cała wielka szkoda wyrządzona przyrodzie. Dziewięć hektarów? Bzdura. Jeśli były trzy to wszystko! - dodaje.
Nie ma zamiaru zabiegać o zgodę na Siedem Dolin, ale wciąż jest gotów wyłożyć na projekt gotówkę. - Będą pozwolenia, to będę budował, ale nie mam ochoty za tym chodzić, tracić czasu na spotkania. Ja na narty mogę jeździć do Szwajcarii, a pieniędzy mam dosyć, nie trzeba mi więcej - zaznacza.
5 kwietnia Zarząd Województwa Małopolskiego rozwiązał Zespół Konsultacyjny do realizacji projektu Siedem Dolin. Jak napisano w uchwale, stało się tak "z uwagi na wyczerpanie wszelkich dopuszczonych prawem działań Samorządu Województwa Małopolskiego skierowanych na umożliwienie realizacji projektu".
Ekolodzy z pracowni na Rzecz Wszystkich Istot od początku przeciwni inwestycji przyjęli tę decyzję nie bez satysfakcji. - Rozwiązanie Zespołu Konsultacyjnego to dowód, że nie da się pogodzić ochrony przyrody z planami jej niszczenia - mówi Radosław Ślusarczyk, prezes Pracowni.
- Nie ma w Polsce terenu nadającego się na budowę wyciągu narciarskiego, który nie byłby fragmentem Natury 2000 albo jakiegoś parku - odpiera Florek. - Przyrodnicy zapominają o prawie, które pozwala na inwestycje celu publicznego w obszarach chronionych. Obiekty sportowe są właśnie takimi przedsięwzięciami.
Zwolennikami Siedmiu Dolin są samorządowcy Muszyny, Krynicy, Łabowej, Piwnicznej i senator Stanisław Kogut. Nie zraziły ich argumenty Jerzego Wertza, który mówił, że sprawa Rospudy przy ich projekcie to pestka.
Jan Golba przekonuje, że obszary chronione w paśmie Jaworzyny wytyczono zza biurek. - Nie było żadnej inwentaryzacji, tylko czyjeś domniemanie, że tu występują chronione gatunki. Moglibyśmy podważyć cały program Natury 2000.
Ryszard Florek liczy, że muszyński sąd go uniewinni. - Jeśli zrobią ze mnie przestępcę, powinni również pozamykać właścicieli gondoli w Krynicy i wszystkich kamieniołomów, one też działają w Naturze 2000 - kwituje.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?