W styczniu w Krynicy-Zdroju wszyscy mają ręce pełne roboty: cieszą się restauratorzy i hotelarze. Lekarzom jednak nie jest do śmiechu. Szpitalny oddział chirurgii urazowo-ortopedycznej jest przepełniony. Trafia tu nawet 40 pacjentów dziennie.
- Od sezonu świątecznego znacznie wzrosła liczba pacjentów, a od soboty - gdy rozpoczęły się ferie zimowe - izba przyjęć jest już bardzo obciążona. Niektórych pacjentów musimy operować w trybie nagłym - mówi Sławomir Kmak, dyrektor szpitala w Krynicy-Zdroju.
To oznacza, że część planowanych zabiegów musi zostać przełożona. Dyrektor podkreśla, że do Krynicy przywożeni są narciarze z różnymi urazami ze wszystkich miejscowości w okolicy: Wierchomli, Muszyny, Tylicza i Piwnicznej.
Oddział pęka w szwach
- Z racji tego, że jesteśmy położeni pośród wielu stoków narciarskich, pełnimy rolę centrum urazowego dla naszego regionu. W efekcie planowane zabiegi muszą być odraczane. Pacjenci planowi nie mogą być zoperowani w wyznaczonym dniu, bo narciarze z urazami mają pierwszeństwo - mówi Michał Cycoń, lekarz oddziału chirurgii urazowo-ortopedycznej szpitala w Krynicy. W sobotę trafił tam Jerzy Szczecina z Nowego Sącza, który doznał groźnego urazu podczas jazdy na stacji narciarskiej Słotwiny.
- Ze stoku zwieźli mnie ratownicy GOPR-u. Okazało się, że w wyniku upadku złamałem prawą nogę w kolanie. W szpitalu stwierdzono, że trzeba mnie operować - opowiada sądeczanin.
NFZ nic nie dołoży
Od kilku lat szpital w Krynicy negocjuje z Narodowym Funduszem Zdrowia zwiększenie kontraktu.
- Nie powinniśmy ponosić ryzyka, że nie dostaniemy pieniędzy za nadwykonania, lub refundacja będzie niepełna - stwierdza dyrektor szpitala. Sławomir Kmak uważa, że rozwiązaniem byłoby zwiększenie finansowania oddziału chirurgii urazowo-ortopedycznej przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
- W praktyce finansowania świadczeń przez NFZ nie istnieje sezonowe zwiększanie kontraktów, co wynika między innymi z ogólnych warunków umów. Każdy oddział rządzi się swoimi prawami i w przypadku każdego można mówić o sezonowym zwiększeniu liczby pacjentów - wyjaśnia Aleksandra Kwiecień, rzeczniczka prasowa małopolskiego oddziału NFZ. Podkreśla, że szpital w Krynicy nie jest wiodącą placówką w zaopatrywaniu nagłych urazów i złamań. Są nimi natomiast szpitale w Zakopanem i w Nowym Targu. Tam liczba pacjentów w sezonie jest znacznie większa.
Rzeczniczka NFZ dodaje, że kierownictwo szpitala lub oddziału powinno w taki sposób planować przyjęcia pacjentów, żeby nie było konieczności przesuwania terminów planowych zabiegów zimą.
- Za przykład mogą służyć ostatnie Światowe Dni Młodzieży, kiedy szpitale mając świadomość potencjalnie większej liczby pacjentów, którzy będą przyjęci w trybie nagłym, tak zaplanowali pracę, by nie odwoływać zabiegów planowych - mówi Kwiecień.
GOPR pracuje bez przerw
Michał Słaboń, szef krynickiej grupy GOPR podkreśla, że potrzebujących opieki medycznej podczas ferii jest prawdziwe zatrzęsienie.
- Codziennie mamy od kilkunastu do kilkudziesięciu przypadków, kiedy musimy interweniować - przyznaje.
Rekordowym sezonem wypadkowym była zima 2013/ 2014. Wówczas interwencji na stokach było ponad osiemset.
Goprowcy apelują więc o ostrożność.
- Każdy, kto wybiera się na stok, powinien przeczytać sobie dekalog narciarza. Przede wszystkim trzeba dostosować jazdę do swoich umiejętności i panujących warunków , a także mieć oczy otwarte na osoby, które uprawiają sporty zimowe wokół nas - podkreśla Michał Słaboń.
Zobacz też: WOŚP 2017 w Krakowie
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?