Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nocny pożar w Muszynie. Do ognia strażaków dowozili GOPR-owcy

Stanisław Śmierciak
Stanisław Śmierciak
W ciemnościach nocy i w szalejącej śnieżycy niebo nad górami w rejonie dzielnicy Folwark w Muszynie rozświetliła łuna pożaru. Do strażaków dotarł alarm, że nieopodal granicy ze Słowacją płonie budynek gospodarczy, bardzo blisko którego są dwa domy.

FLESZ - Zima nie odpuszcza

Alarm o wielkim ogniu w rejonie ul. Kościuszki w dzielnicy Folwark w Muszynie dotarł do oficer dyżurnego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu dotarł minutę przed godziną dwudziestą pierwszą. Podawano, że pożar wybuchł w górach blisko granicy Polski ze Słowacją.

Do nocnej akcji wyruszyły zastępy z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej PSP w Krynicy-Zdroju, które miały do pokonania dystans niemalże dwudziestu kilometrów. Alarm poderwał także druhów ze znajdujących się znacznie bliżej ognia ochotniczych straży pożarnych Muszyna Rynek i Muszyna Folwark.

Okazało się, że wielkie strażackie wozy bojowe nie mają szans na przedarcie się w pobliże szybko rozprzestrzeniającego się pożaru. Uniemożliwiał to zaśnieżony i bardzo śliski dukt prowadzący po stromym zboczu góry. Samochody ratowników utknęły pond dwa kilometry od celu.

Jak przekazuje Paweł Motyka pożar unicestwiał budynek gospodarczy, ale znacznie groźniejsze było to, że płomienie w każdej chwili mogły dosięgnąć dwóch domów. Te zaś usytuowane były w odległości zaledwie pięciu metrów od gorejącego obiektu. Siły musiały więc być rozdzielone na tłumienie płomieni i zabezpieczanie zagrożonych domów.

- To było działanie w ekstremalnie trudnych warunkach terenowych i pogodowych - relacjonuje starszy brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu. - Szalała śnieżyca. Srożył się mróz. Bardzo duże było nachylenie stroku, po którym strażacy musieli wdrapywać się pieszo, niosąc najpotrzebniejszy sprzęt. W pierwszej fazie gaszenia wykorzystywać mogli więc tylko śnieg.

Koniczne okazało się skorzystanie przez strażaków z pomocy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ratownicy Grupy Krynickiej tej służby szybko po wezwaniu pojawili się z quadem mającym napęd gąsienicowy. To ułatwiło i wydatnie przyspieszyło dostarczanie sprzętu gaśniczego na teren akcji.

Ofiarność i wysiłek strażaków sprawiły, że mieszkańcy dwóch domów w górach nie pozostali bez dachu nad głową na czas srogiej zimy.

Jaka była przyczyna nocnego pożaru jeszcze nie ustalono.

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Krakowskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Nocny pożar w Muszynie. Do ognia strażaków dowozili GOPR-owcy - Gazeta Krakowska

Wróć na krynica.naszemiasto.pl Nasze Miasto