Na swoim billboardzie elektronicznym kryniczanin Zdzisław Dębosz wyświetlał podczas ciszy wyborczej, w przeddzień i w dniu wyborów prezydenckich, reklamę kandydata Andrzeja Dudy. Pojawiała się ona na przemian z innymi reklamami.
Sąd Rejonowy w Nowym Sączu VIII Zamiejscowy Wydział Karny w Muszynie uznał, że Dębosz złamał prawo i wymierzył mu karę grzywny w wysokości tysiąca złotych.
- Nie czuję się winny. Będę się odwoływał - mówi Dębosz.
Przyznaje, że był zaskoczony, gdy otrzymał sądowe pismo. To tak zwany wyrok nakazowy. Zapadł bez rozprawy. Nie wzywano strony.
- Sąd może wydać wyrok nakazowy, jeżeli na podstawie zebranych dowodów okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości - wyjaśnia nam sędzia Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
Oskarżony ma tydzień na złożenie sprzeciwu. Jeśli to uczyni, odbędzie się rozprawa, podczas której będzie mógł przedstawić swoje racje.
Reklama ma być statyczna
Zdzisław Dębosz wyjaśnia, że reklama kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy była wyświetlana na telebimie przy ul. Piłsudskiego w Krynicy-Zdroju od dwóch miesięcy.
- Nie widziałem podstaw, żeby ją usuwać na czas ciszy wyborczej, tak jak nie są usuwane billboardy. Była niezmienna, nie migała, nie pojawiały się dodatkowe napisy - wyjaśnia kryniczanin. Opowiada, że w sobotę 24 maja przed północą dostał telefon od nieznanej mu kobiety.
- Mówiła, żebym w tej chwili usunął tę reklamę, że łamię ciszę wyborczą. Trudno dyskutować o takiej porze. Powiedziałem jej, że nie ma racji i poszedłem spać - dodaje Dębosz.
Ktoś złożył doniesienie. Policja dostała informację, że reklama kandydata wyświetlała się na przemian z innymi wykupionymi w tym czasie. Komenda Miejska Policji w Nowym Sączu wnioskowała więc do sądu o ukaranie Dębosza. - Zgodnie z przepisami, reklamy wyborcze na czas ciszy wyborczej muszą być statyczne. Nie mogą też migać. Jeżeli właściciel tablicy ledowej nie zatrzymał przewijania reklam, złamał ciszę wyborczą - stwierdza Maria Zięba, dyrektor sądeckiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. Choć w aktach sprawy Maria Zięba figuruje jako „pokrzywdzony”, przyznaje, że o sprawie dowiaduje się od nas. - Jej nazwisko znalazło się tam - jak wyjaśnia sędzia Kijak - „z urzędu”.
Dębosz idzie do sądu
- Moim zdaniem reklama była statyczna. Przewijała się co 20 sekund z innymi ogłoszeniami. Tak zaprogramowany był ekran. Sama reklama nie różniła się niczym od plakatu, jaki wisiał naprzeciwko. Tam w formie papieru, u mnie w formie ledu - obstaje przy swoim Dębosz i tak chce dochodzić swoich racji przed sądem.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?