Goście krynickiego festiwalu, a w Pijalni widownię zapełniało każdego wieczoru około 1000 osób, zastanawiali się jak rolę "twarzy" festiwalu przejmie po Bogusławie Kaczyńskim Alicja Węgorzewska, śpiewaczka i celebrytka. W pierwsze dni pojawiała się dość nieśmiało, wręcz blado. Wreszcie błysnęła! Pani Alicja chyba "kupiła" sobie krynicką publiczność.
To raczej pewne, bo właśnie na jej występie pojawiło się sporo dawnych bywalców krynickiego festiwalu, nie kryjących zauroczenia Bogusławem Kaczyńskim. Również oni mówią, że festiwal został uratowany, choć dawnej formuły im żal. Są i tacy, którzy rok temu brylowali na festiwalowych salonach, a teraz nie byli na koncertach. Biznesmen i miłośnik opery Kazimierz Pazgan mówi, że nie jeździł na Festiwal protestując przeciw rozstaniu Krynicy z Kaczyńskim.
Niektórzy mówią, że impreza bez Kaczyńskiego stała się prowincjonalna. Większość melomanów goszczących w kurorcie przeciw takim osądom protestuje. No bo jaki to prowincjonalizm Małgorzata Walewska śpiewająca w nowojorskiej Metropolitan Opera. Jaka tam zaściankowość Jewgienij Wołyński, jeden z najlepszych rosyjskich dyrygentów. Gdzie marginalność Vadima Brodskiego, wirtuoza skrzypiec koncertującego w całym świecie. A może postponowaniem imprezy były śpiew basów Roberta i Wojciecha Gierlachów, recytacje Krzysztofa Globisza, recital Stanisława Sojki, gra Orkiestry Akademii Bethovenowskiej.
Nie dajmy się zwariować! Krynica nadal ma wspaniały Festiwal im. Jana Kiepury. Tyle że w formule zmienionej względem tego, z lat poprzednich.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
