Sześćdziesięciu młodych piłkarzy starosądeckiego Sokoła trenuje przez okrągły rok na orliku przy ul. Bandurskiego. Skarżą się, że z nadejściem zimy zmuszeni są oddychać smogiem.
- To przez dymy z kominów. Ludzie palą w piecach śmieciami albo niskiej jakości węglem - uważa Tomasz Popiela, trener MKS Sokół Stary Sącz. - Z kominów idą czarne dymy. W takich warunkach nie da się trenować.
Piłkarze na swoim profilu facebookowym napisali rozpaczliwy list do mieszkańców osiedla Śródmieście i władz Starego Sącza, w którym opisują warunki, w jakich trenują. Mają nadzieję, że dzięki temu sąsiedzi orlika, ale też mieszkańcy całej gminy, przestaną truć siebie i innych.
Smród i pył nad boiskiem
W Starym Sączu nie ma pełnowymiarowej hali sportowej, w której mogliby trenować piłkarze. Wiosną i latem ćwiczą na boisku przy Diecezjalnym Centrum Pielgrzymowania Opoka. Jesienią jednak są zmuszeni przenieść się na orlika, bo to jedyne oświetlone boisko w mieście. Orlik otwarty jest codziennie od godz. 16 do 21. Kluby sportowe korzystają z niego wieczorami. - Gdy tylko przychodzą zimniejsze dni, nad boiskiem unosi się czarny dym, który chcąc nie chcąc wdychamy - opisuje trener Sokoła.
Piłkę nożną trenuje około 60 chłopców w wieku 12-17 lat. Na boisku próbują chronić się przed wdychaniem toksyn zasłaniając usta szalikami.
- Przy wysiłku intensywnie oddychamy i wtedy czujemy, ten smog w buzi i płucach. Biegać jest trudno, bo od dymu pieką i łzawią nam oczy - skarżą się młodzi zawodnicy. - Trudno się oddycha w takich warunkach. Po półgodzinnym treningu prawie każdy z nas się dusi od tego smrodu - mówią chłopcy.
Ich trener dodaje, że niektórych to zniechęca do gry.
- Mówią, że jak mają tak wyglądać treningi, to nie będą na nie przychodzić - podkreśla Tomasz Popiela. - Nic nie zmieni zapowiadany remont naszego boiska, które w przyszłym roku będzie już miało oświetlenie i nowe zadaszone trybuny. W końcu znajduje się ono tuż za płotem orlika. Będziemy oddychać tym samych trującym powietrzem...
Nikt nie badał tu powietrza
Jadwiga Pach, kierownik sądeckiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska podpowiada, że widząc czarny dym unoszący się z komina, można zadzwonić na policję, do straży miejskiej albo powiadomić gminę.
- Jak widać, coraz więcej młodych ludzi zwraca uwagę na problem spalania śmieci w piecach domowych. Jeśli oni będą reagować, to mamy szansę na poprawę - mówi kierowniczka WIOŚ. Zwraca uwagę, że jej instytucja nie ma uprawnień do kontrolowania domowych palenisk. To może zrobić jedynie gmina. Ale jeśli w piecach spalany jest tylko węgiel, nawet kiepskiej jakości, to nic nie można zrobić. Węgiel nie jest zakazanym paliwem.
Burmistrz Starego Sącza do tej pory nie planował kontrolowania tego, czym palą mieszkańcy. - Wyszliśmy z założenia, że lepiej zachęcać ludzi do zmiany nawyków proponując im dotacje na wymianę pieców - tłumaczy Jacek Lelek. - Dofinansowaliśmy instalację 67 pieców gazowych. Teraz staramy się o dofinansowanie kolejnych programów - podkreśla burmistrz.
Dodaje, że wszystkie samorządowe obiekty są zgazyfikowane. Problem stanowią domy jednorodzinne.
- Nikogo nie zmusimy do wymiany pieca. Problem smogu był, jest i niestety będzie - uważa burmistrz Jacek Lelek. Stary Sącz nie ma straży miejskiej, więc nie może iść w ślady Nowego Sącza i wysyłać funkcjonariuszy do domów notorycznych trucicieli, którzy ogrzewają się spalając odpady. - Muszę zastanowić się, jak rozwiązać ten problem, żebyśmy w sytuacji takiej, jak opisana przez chłopców z Sokoła, mogli sprawdzić, co starosądeczanie z domów wokół orlika spalają w piecach i ukarać tych, którzy trują.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?